czwartek, 9 marca 2017

TOXIC I

Czyżby wielki powrót? Zobaczymy :D Dziękuję pewnej osóbce (tak rypko, o tobie mówię :3), która zachęciła mnie do pisania. Gdyby nie ty to prawdopodobnie nadal bym tkwiła na samym początku tego ;w;
Powoli zaczynam też robić tutaj porządek. Skoro będą tutaj nie tylko Kartki to przydałoby się ogarnąć jakieś zakładki czy coś. To może potrwać bo całkowicie nie ogarniam jak to działa c:
_________________________________________________


I

Czy masz czasami wrażenie, że to wszystko to jeden głupi sen? Rozczaruję cię. To nie sen, to życie – gra w której nie każdy wygrywa. Złe decyzje są na porządku dziennym i nie ma opcji replay. Rodzina ma cię dość, przyjaciele opuścili, a życie wali ci się na głowę… Brzmi znajomo? Hah jesteś tylko kupą gówna, nic nie znaczącym pyłkiem na tym szarym świecie. Jesteś tylko człowiekiem. Nie dasz rady zbawić całego świata. Próbujesz piąć się w górę jak chwast… Któregoś dnia i ciebie ktoś wyrwie. Jesteś zwykłym pasożytem. Jak długo dasz radę przetrwać w tej dziczy?
Nowe miejsce, nowe życie, nowe osoby. Czas zamknąć stary rozdział i rozpocząć wszystko na nowo.
Ostatnie liście powoli opadały z drzew, szykując się na nadejście zimy. Dzień stawał się coraz krótszy… Szkoda, że godziny pracy nie… Nie żebym narzekała, lubię tą pracę, ale czuję się jakbym zapadała w sen zimowy. Co za sadysta wymyślił pracę o tej porze roku.
 Dzwonek wiszący przy drzwiach wydał z siebie przyjemny odgłos, zwiastując przybycie klienta. Leniwie skierowałam wzrok w kierunku nadchodzące osoby. Jej rude włosy delikatnie opadały na ramiona okryte futrem. Czerwona szminka uwydatniała cudowne usta, a czarne, skórzane kozaki podkreślały… oh Kami-sama co za wspaniałe nogi. Wydawało mi się, że wszystko działo się w zwolnionym tempie. Niewiasta wyciągnęła z torebki psa i postawiła go na ladzie, rozchylając usta.
-Długo mam tu stać? Rusz się i przynieś mi jakieś ładne ubranko dla Miyu.
I w tym momencie cały czar prysł… Panienka okazała się wredną suką… W dodatku mężczyzną. Jego głos momentalnie sprowadził mnie na ziemię. Sięgnęłam szybko kilka ubranek, pokazując je rudowłosemu. Koniec końców rudzielec nic nie wybrał i opuścił sklep niepocieszony. Cóż, przynajmniej uniknęłam kolejnej fali gniewu mojej bogini.
Starając się zapełnić wolny czas, włączyłam radio i zaczęłam sprzątać. Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk ONE OK ROCK – The way back. Moje biodra zaczęły poruszać się nieśmiało w rytm muzyki. Z każdą chwilą ruchy szczotki stawały się coraz bardziej agresywne, a otoczenie zmieniało się w scenę. Kolejna piosenka również należała do OOR, moje zahamowania puściły. Szczotka stała się gitarą, a w sklepie brzmiały już dwa głosy. Nie potrafiłam się pohamować. Uwielbiałam głos Taki, a śpiewanie sprawiało mi radość. Nie będę ukrywać, od zawsze moim marzeniem było śpiewanie na scenie, porywanie publiki głosem... To by było coś. Jak widać życie miało dla mnie inny scenariusz. Moją jedyną publiką były zwierzęta.
-Głos ładny, ale taniec to ty jeszcze poćwicz bo wyglądasz jak manat wyciągnięty z wody

Odwróciłam się szybko, słysząc czyjś głos. Mogłam się tego spodziewać. Nikt nie był tak bezpośredni jak ten blondynek. Czasami miałam ochotę trzepnąć go w ten łeb, ale z drugiej strony uwielbiałam to w nim. Coś o czym kiedyś mogłam tylko marzyć teraz jest na wyciągnięcie rąk. To zabawne jakiego los potrafi czasem spłatać figla.
-Masz towar króliczku?
Chłopak posłał jeden z tych swoich zniewalających uśmiechów.
-Dla ciebie zawsze
 Zaśmiałam się, podając blondynowi paczkę. Aż boje się pomyśleć jak to musiało wyglądać z boku.
-Własna mieszanka, mam nadzieje, że twoim dzieciakom zasmakuje
Dodałam, dźgając go w bok i próbując zachować powagę. Nie zdziwię się jak któregoś dnia wpadnie tu policja i zacznie szukać narkotyków. No cóż, panowie w mundurkach sie rozczarują. To tylko karma dla ptaków. Z głośnym westchnięciem spróbowałam usiąść na ladzie, ale mój wzrost mi na to nie pozwolił. Zrezygnowana oparłam się o nią plecami i zamknęłam oczy. Akira zaśmiał się na widok moich poczynań i posadził mnie na blacie.
-Tsuzuku robi dzisiaj imprezę. Może wpadniesz?
Otworzyłam jedno oko, obserwując ze zmęczeniem jego twarz. Że kto robi imprezę?
-Kto? Chyba nie wypada przyjść skoro nawet nie zna się gospodarza.
-Oj daj spokój, na imprezę idzie się po to żeby kogoś poznać, tak?
Mężczyzna nie odpuszczał, sypał argumentami jak z rękawa, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej absurdalne. Po jakimś czasie odpuściłam. Nie miałam więcej siły na potyczki słowne z basistą. Jak to mówią „nigdy nie kłóć się z idiotą, najpierw zniży cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem” czy jakoś tak. W sumie to i tak nie miałam ciekawszych planów na dzisiaj, a patrzenie na bandę pijanych kolesi może być dość zabawne. Może dorysuję Reicie wąsy za tego manata.
Rozmowę z blondynem co jakiś czas przerywał dzwonek zawieszony przy drzwiach. Jeszcze nigdy nie przewinęło się tutaj tylu dziwaków. Najpierw ruda piękność, która okazała się facetem, później jakieś  cukierkowe laleczki, o podejrzanym typie, który kłócił się sam ze sobą już nawet nie wspominam. Akira nie zostawiał na nich suchej nitki, szepcząc co chwila jakieś głupie komentarze na ich temat. Zabawne bo sam nie wyglądał lepiej. Jego fryzura przypominała nimfy, brakowało mu tylko soczyście czerwonych policzków, a od noszenia tej chusty na twarzy prawdopodobnie stracił nos. Przez cały okres naszej znajomości, jeszcze nigdy nie widziałam jego nosa. W sumie jak się nad tym głębiej zastanowić to może po prostu był synem Voldemorta i brak nosa to tak po tatusiu.
I stało się. Moje serce ponownie zabiło szybciej, kiedy głośne aczkolwiek nadal przyjemne dla ucha bonjour rozbrzmiało w sklepie.  Przeczesałam szybko włosy palcami i zsunęłam się z lady, obserwując jak mężczyzna z gracją zbliżał się w naszą stronę. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, wyglądał jak wyciągnięty z bajki książę. Brakowało mu tylko korony ale długi płaszcz z bogatymi zdobieniami idealnie dopełniał całości. Gdyby teraz ktoś zapytał mnie jak się nazywam, prawdopodobnie nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie. Z dużym trudem udało mi się wydukać standardowe powitanie, przez chwilę zastanawiając się w jakim języku właściwie je powiedziałam. Książę chwycił moją rękę, a chwile później jego usta już dotykały wierzchu mojej dłoni. Pierwszy raz poczułam się jak kobieta, taka 100% kobieta. Mężczyzna posłał w moją stronę ciepły uśmiech, a następnie skierował się w stronę działu z rzeczami dla kotów.
-Stary, to będzie ojciec moich dzieci
Szepnęłam szybko do Reity, korzystając z okazji, że mój przyszły mąż był gdzieś dalej. Drżącą ręką wyciągnęłam telefon, przeglądając się kilka razy w ekranie - nadal wyglądałam jak gówno. No cóż, skoro podryw na wygląd odpada to może chociaż zainteresuje go moja osobowość. Ruszyłam na podbój mojej miłości. Rozmowa kleiła się idealnie! Żartuje. Szybko okazało się, że przyszedł tutaj po obrożę dla kota swojej dziewczyny. Wiedziałam, że to było zbyt piękne... Podziękował za pomoc i ruszył dalej w świat, a mi pozostało tylko wspomnienie jego cudownego arystokratycznego akcentu.
Chwilę później do pomieszczenia wszedł czarnowłosy chłopak z kilkoma kolczykami na twarzy. Wyglądał dość młodo ale życie tutaj nauczyło mnie, że po wyglądzie wieku się nie ocenia. Zdążyłam szepnąć do Reity coś w stylu, że tego to bym brała aż by wióry leciały, a następnie powitałam klienta standardowym dzień dobry. Mężczyzna zignorował powitanie i podszedł do mojego przyjaciela, witając się z nim uściskiem dłoni.
-Słyszałem, że często tu bywasz, lecisz na tą małą?
Czy to anioły zstąpiły na ziemię? Nie, to tylko niesamowicie melodyjny głos mojego klienta.
-Ta mała to mówi, że by cie rżnęła aż wióry by leciały Tsuzuku
Blondyn zaśmiał się, a ja poczułam jak moje policzki pokrywają się szkarłatem. Sytuacja zdecydowanie była zła, brunet zbyt mocno na mnie działał chociaż nic takiego nie zrobił. Jego głos, kolczyki i perfumy sprawiły, że nawet bez kontaktu moje majtki momentalnie zrobiły się wilgotne. Jeszcze do tego ten cholerny Suzuki, miałam ochotę go zamordować. Czarnowłosy wlepił we mnie spojrzenie i uniósł kącik ust w zadziornym geście, a do mnie dopiero teraz dotarło do kogo wpakowałam się na imprezę.
Cholera, więc to jest ten Tsuzuku?!

1 komentarz:

  1. Aww Aww~ Niampu wraca do pisania. Trzymam kciuki~ tylko się nie zniechęć tak szybko. Czekam na następny rozdział. A jak nie ... To wiem gdzie mieszkasz!

    OdpowiedzUsuń